Kieszonkowe, czyli nauka finansów

Myśląc o kieszonkowym, które mamy zamiar wypłacić dziecku po raz pierwszy, stajemy przed pytaniami: Czy to już odpowiedni na to moment, jaka wysokość będzie optymalna, tygodniowo czy miesięcznie? Problem w tym, że zapominamy o najważniejszym, czyli edukacji finansowej i tłumaczeniu czym są pieniądze i jaka jest ich wartość. A przecież wypłata kieszonkowego nadaje się do tego doskonale.

Przy podejściu nastawionym na edukację na drugie miejsce schodzą takie kwestie jak wysokość kieszonkowego i zasadność jego wypłacania. Te kwestie każdy z rodziców musi określić samodzielnie. Dlaczego jednak warto? Przede wszystkim z powodów czysto praktycznych. To moment, by na poważnie zacząć edukację finansową i stopniowe wdrażanie młodej osoby w tajniki szeroko rozumianych finansów. Zacznijmy jednak od początku.

Płacę regularnie

Reklama

W jakim wieku dziecko powinno dostać swoje pierwsze własne pieniądze? To trudne pytanie. Zwróćmy jednak uwagę na to, żeby było na tyle duże, by rozumieć czym są pieniądze i do czego służą. Tak samo aby były w stanie zrozumieć ich wartość i skąd pochodzą.

Kilkulatek może mieć z tymi kwestiami wciąż jeszcze trudności, ale 10-12 latek bez problemu powinien sobie poradzić. Warto także zwrócić uwagę na to, że jeśli dziecko nie jest jedynakiem, to pozostałe także powinny w jakimś stopniu być objęte systemem wypłaty. Jeśli różnica wieku jest spora - to chociażby symbolicznej wysokości, ale pozwoli to na uniknięcie scen zazdrości. Powinniśmy kieszonkowe wypłacać regularnie, tego samego dnia każdego miesiąca (bądź tygodnia). Nie jest rozwiązaniem też karanie dziecka na drodze odbierania mu kieszonkowego.

Od pierwszej wypłaty zaczynamy edukację. To do obowiązku rodzica należy dokładne wytłumaczenie zasad (po ich wcześniejszym ustaleniu) na co dziecko może wydać pieniądze, a na co nie. Na drodze "małych kroczków" powinniśmy uczyć przede wszystkim jak prawidłowo dysponować posiadanym kapitałem.

Nie będzie to większym zaskoczeniem, gdy pierwsze kieszonkowe dziecko wyda następnego dnia na cukierki, obdarowując nimi wszystkich kolegów. Przy pierwszej okazji, gdy np. poprosi o kupienie batonika, zacznijmy rozmowę o potrzebie oszczędzania i dzielenia kieszonkowego na różne potrzeby. Podkreślając, że dzieląc się z kolegami zrobił dobrze, to jednak pozbył się wszystkich pieniędzy, a do kolejnego zastrzyku gotówki wciąż zostało sporo dni. Sprawdzi się zasada automatycznego podziału na kilka słoików bądź skarbonek.

Dziecko decyduje

Pozwólmy dziecku samodzielnie ustalić do którego jaką część kieszonkowego chce wrzucać. Pomóżmy je odpowiednio nazwać, żeby wiedział, na co w przyszłości można i trzeba odkładać. Jeśli pierwszy to oszczędności - dopiszmy dużymi literami: Nie wydawać! Druga skarbonka to wydatki bieżące, trzeci i czwarty - konkretne cele, jak nowa piłka lub kurs karate. Pozwól mu samodzielnie zaproponować kolejny słoik/skarbonkę.

Ważna jest także motywacja. Jeśli dorośli mają problem z regularnym odkładaniem pieniędzy, to dziecko też będzie skłonne naruszać zasady i wydawać na bieżące zachcianki. Dlatego potrzebny jest odpowiedni system. Z jednej strony nie możemy zgadzać się na każdy zakup, który dziecko sobie wymarzy. Zamiast tego proponujmy transakcję wiązaną - współfinansowanie. Jeśli założy kolejny słoik, odpowiednio go nazwie i nazbiera przynajmniej pół wymaganej ceny - dołożycie kolejne pół. Proporcje mogą być różne w zależności od oceny faktycznej zasadności dla danego zakupu. W przypadku książki może to być 30-70 zł, gry 70-30 zł, itd. To rodzice ustalają zasady, chociaż dziecko nie może poczuć, że nie ma nić do powiedzenia czy jego opinia jest pomijana. Podstawą jest odpowiednia argumentacja.

Uczmy oszczędzania

Pamiętam, jak ja dobre kilkanaście lat temu na początek dostawałem 5 zł. Podobnie jak młodsza siostra. Gdy ja wydawałem je na bieżąco, siostra odkładała do świnki skarbonki. Z czasem wysokość kieszonkowego rosła. Ja wciąż je wydawałem, gdyż wraz z wiekiem - rosły wydatki. Siostra sporadycznie wydając niewielkie kwoty, większość odkładała. Wciąż zastanawiam się jak to robiła...

Po kilku latach ja byłem wciąż bez grosza, siostra nazbierała pokaźną kwotę. To wtedy zrozumiałem jak ważne jest odkładanie pieniędzy i dyscyplina wydatkowa. W edukacji finansowej powinniśmy połączyć kilka spraw: tego, co nauczyło się dziecko w szkole, naszych doświadczeń z przeszłości w tym konkretnych przykładów, obecnie stosowanych praktyk m.in. w budżecie domowym, jednocześnie nie zapominając o spojrzeniu na problem dziecka.

Jakiej wysokości kieszonkowe powinny dzieci dostawać? Lepiej zacząć od niewielkich kwot, by systematycznie je zwiększać a tym samym tworzyć nowe możliwości na ich gospodarowanie, niż od razu przeznaczyć na to wysoką kwotę i zamknąć sobie pole do manewru. Z wiekiem potrzeby dziecka będą rosnąć, co nie oznacza, że powinniśmy bezrefleksyjnie zwiększać wysokość kieszonkowego. Można jego wypłatę podzielić na dwie części: jedna wypłacana bezwarunkowo, druga pod warunkiem spełnienia pewnych wcześniej jasno określonych ustaleń. Nie jest dobrym pomysłem płacenie dziecku za sprzątanie czy dobre wyniki w nauce. To jego obowiązki. Lepiej postarać się o stworzenie systemu, który będzie wspierać kreatywność i szukanie nowych możliwości na rozwój pociechy.

Wspierajmy inicjatywy młodej osoby

Zaproponujmy zatem dodatkowe zadania, które będą wymagać od dziecka zgłębienia nowej wiedzy i poświęcenia części czasu i uwagi na zrozumienie tematu. Pozwólmy mu gospodarować budżetem domowym (nawet jeśli miałaby to być jedynie niewielka część) w ujęciu tygodniowym, a zaoszczędzone pieniądze przekażmy na jego potrzeby. Zamiast gotówki - lepiej sprawdzi się karta, abyśmy mogli śledzić na co wydaje pieniądze. Przykładowo dziecko dostaje 100 zł, za które może wykupić obiady w szkole, zrobić zakupy do domu i przygotować sobie kanapki lub idąc na lekcje kupić je w sklepie. Obiady w szkole to równowartość 100 zł. Czy uda mu się zaoszczędzić kupując produkty i przygotowując posiłki w domu? - zależy od niego samego i tego, jak podejdzie do wydatków. Mało tego, że uczymy go zarządzania pieniędzmi, to jednocześnie zaradności. Na koniec okresu sprawdzamy czy aby nie rezygnuje z jedzenia, by zaoszczędzić więcej (wyciąg z karty).

Warto pamiętać, że czas wraz z dorastaniem dziecka skarbonki na półce warto zastąpić kontem bankowym. To kolejny krok w stronę świadomości finansowej, tj. tego jak działają podstawowe produkty bankowe, jak konto oszczędnościowe, lokaty, karta płatnicza czy przelewy.

Podczas złożonej - jakby nie patrzeć - nauki o finansach, oszczędzaniu, zarządzaniu pieniędzmi - nie zapomnijmy o kwestiach bezpieczeństwa, chociażby podczas płatności kartą, wypłaty gotówki z bankomatu, ochrony PIN-u do karty i bankowości mobilnej, itd. Sami też zatroszczmy się o bezpieczne korzystanie dziecka z produktów bankowych, ustalając bezpieczny np. zdaniem limit transakcji.

kp

Dowiedz się więcej na temat: kieszonkowe | edukacja młodzieży | oszczędzanie
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy