Oszczędności emerytalne i inflacja

Jeśli planujemy długoterminowo oszczędzać na emeryturę, nie powinniśmy zapominać o wpływie inflacji na zgromadzony kapitał. Warto zatem podjąć odpowiednie kroki, by chronić pieniądze przed utratą przez nie siły nabywczej wraz z upływającym czasem. Sposobów na to jest kilka.

Sto złotych dzisiaj jest mniej warte niż te same sto złotych, ale za rok. Tak działa inflacja, czyli wzrost cen i spadająca siła nabywcza pieniądza w gospodarce. Z czasem - właśnie ze względu na obecną w gospodarce inflację - jesteśmy w stanie za tę samą kwotę nabyć coraz mniej dóbr. To ważne, gdyż inflacja ma wpływ także na oszczędności. W jaki sposób?

Reklama

Po pierwsze jest to wpływ psychologiczny. Przy niskiej inflacji (lub deflacji), a tym samym niższym poziomie stóp procentowych - oprocentowanie np. lokat lub obligacji też jest niskie, co nie zachęca do odkładania pieniędzy na przyszłość.

Po drugie, inflacja - na co już wskazaliśmy - wpływa na siłę nabywczą pieniądza. Z czasem traci on na wartości. Trzymanie pieniędzy na nieoprocentowanym rachunku lub w domu nie chroni oszczędności przed jej wpływem. Chociaż oszczędzamy, to jednak nieefektywnie.

Wprawdzie nominalnie kapitału z każdą kolejną odprowadzoną składką przybywa, realnie jego siła nabywcza będzie coraz mniejsza. Problem narasta tym bardziej, im dłużej pieniądze leżą w przysłowiowej skarpecie. Jeśli planujemy budować oszczędności na przestrzeni najbliższych 20 lat nie wystarczy tylko odkładać kapitał. Powinniśmy uwzględnić wpływ inflacji i zarządzać odkładanymi pieniędzmi w taki sposób, by minimalizować wpływ wzrostu cen.

Potrzebna jest strategia

Od razu należy wspomnieć o pewnej trudności. Estymacja średniorocznego poziomu inflacji w okresie 20 lat jest praktycznie niemożliwa. Z wielu przyczyn.

W Polsce Narodowy Bank Polski stosuje strategię bezpośredniego celu inflacyjnego. Od 2004 r. wynosi on 2,5 proc. z możliwością odchylenia do 1 punktu procentowego w górę lub w dół. Jednakże, ceny poszczególnych dóbr i usług w gospodarce zmieniają się nieustannie, a zmiana ogólnego poziomu cen może mieć wiele źródeł. Susza może doprowadzić do niższej produkcji żywności, a tym samym wzrostu jej cen. Wzrost cen ropy naftowej prowadzi do wyższych cen paliw na stacjach benzynowych, co jest od razu odczuwalne przez kierowców, ale również powoduje, że koszty produkcji rosną - a tym samym i ceny dla wielu towarów. Na poziom inflacji mogą mieć też wpływ ceny energii, koszty płac i wiele innych zewnętrznych lub wewnętrznych czynników. To sprawia, że przewidzenie poziomu cen w perspektywie wielu lat jest bardzo trudne.

Co można zatem zrobić? W okresie 20 lat wiele założeń przyjętych dzisiaj będzie podlegać sporym wahaniom. Dlatego scenariusz obrany na początku powinien być systematycznie aktualizowany.

Jednym z rozwiązań, które warto rozważyć jest coroczne zwiększanie składki o średni poziom inflacji w gospodarce. Tym samym w zależności od tego jak będzie się kształtować wskaźnik cen, składka zostanie taka sama lub konieczne będzie jej podniesienie.

W podobnym rozwiązaniu problematyczne wydaje się, co zrobić z kapitałem już zgromadzonym. Teoretycznie dobrze byłoby podnieść jego wartość o wzrost inflacji. O ile jest to możliwe do przeprowadzenia w dosyć prosty sposób na początku, ze względu na stosunkowo niewielkie kwoty, tak może się to okazać skomplikowane na koniec okresu (wysoka kwota kapitału może być trudna do powiększenia o poziom inflacji).

Reagujmy na zmiany

Sama inflacja zależna jest od wielu czynników, w tym m.in. wspomnianego wzrostu wynagrodzeń w gospodarce. Drugim rozwiązaniem może być zatem powiększanie składki o średnioroczny wzrost dochodów w gospodarce. W 2017 r. przeciętna płaca wzrosła w Polsce o 3,4 proc. W 2016 r. było to 4,2 proc. O tyle powinniśmy podnieść wysokość odkładanych co miesiąc środków (za 2017 o 4,2 proc. w porównaniu do 2016 r., i analogicznie w 2018 r. o 3,4 proc. w zestawieniu do 2017 r.).

Poziom wzrostu przeciętnych wynagrodzeń może być istotnie różny od poziomu inflacji, pozwala jednak - w dużym uproszczeniu - przeciwdziałać skutkom wzrostu cen. Podobnie jednak jak przy powyższym wariancie, kwestią otwartą zostaje, co zrobić z kapitałem już zgromadzonym. Jego waloryzacja o wskaźnik wzrostu płac może być - głównie na koniec okresu oszczędnościowego - niewykonalna, ze względu na potrzebny kapitał dla tego typu akcji.

Trzeci wariant to odpowiednio zwiększanie miesięcznej składki oszczędnościowej o poziom inflacji prognozowany przez NBP dla kolejnych lat. Warto zatem śledzić projekcje poziomu inflacji, które prowadzi NBP. Na 2018 r. jest to 2,1 proc., na 2019 - 2,7 proc., a 2020 r. - 3.0 proc.

Możemy też przyjąć, że inflacja będzie blisko celu inflacyjnego (który NBP określa jako 2,50 proc. z dopuszczalnym odchyleniem o 1 pkt. proc. w górę (do 3,50 proc.) lub dół (do 1,50 proc.).

Policzmy przez ile miesięcznie musielibyśmy odkładać pieniądze, gdybyśmy trzymali je wyłącznie w domowym sejfie. W przypadku, gdybyśmy planowali odłożyć 100 tys. zł w ciągu 20 lat, będzie to 420 zł (100 tys./240 miesięcy). Wiemy jednak, że po 20 latach zebrane 100 tys. zł będzie mniej warte niż te same 100 tys. zł dzisiaj. Dla poziomu inflacji 2 proc. rocznie - realna wartość oszczędności spadnie do 67,3 tys. Faktycznie zatem nie wypełnimy planu.

Z pomocą przychodzą różne produkty finansowe i oszczędnościowe. Jeśli będziemy odkładać pieniądze na oprocentowanym rachunku oszczędnościowym lub lokacie na poziomie 3 proc. rocznie ponad inflację wystarczy odprowadzać tylko 305 zł miesięcznie, by zebrać wymagany kapitał w zakładanym czasie (zamiast 420 zł). Wszystko za sprawą procentu składanego (http://www.edufinanse.pl/moje-oszczednosci/news-pomnazaj-pieniadze-w-dlugim-i-krotkim-horyzoncie,nId,2579585), który sprawia, że zebrane pieniądze i trzymane w ramach produktu dającego stopę zwrotu - pracują na siebie. Tę samą kwotę zatem zbierzemy przy mniejszym wysiłku. A do tego będziemy chronić nasze oszczędności przed wpływem inflacji.

Długoterminowe odkładanie kapitału to sztuka wyboru pomiędzy wieloma produktami finansowymi obarczonymi zróżnicowanym ryzykiem, co może wiązać się z osiągnięciem większego zysku. Trzeba natomiast zachować czujność i odpowiednio zarządzać kapitałem, by część procentowała np. na stosunkowo bezpiecznych lokatach, a część można zainwestować w bardziej dochodowe, choć ryzykowne, instrumenty finansowe.

Pamiętaj o kosztach

Warto pamiętać, że w długoterminowym oszczędzaniu ważne są także wszelkie koszty, które wpływają na kapitał, który uda nam się zebrać. W tekście pominęliśmy dodatkowe opłaty jak podatki, np. od zysków kapitałowych (płatny np. na koniec okresu lokaty), opłaty manipulacyjne i za zarządzanie (np. w przypadku oszczędzania za pomocą funduszy inwestycyjnych) czy prowizje za nabycie papierów wartościowych (jeśli samodzielnie kupujemy papiery wartościowe). Mają one niebagatelny wpływ na końcowy rezultat i muszą być z pełną dbałością przeanalizowane.

Aby je minimalizować możemy skorzystać z różnych wehikułów inwestycyjnych, które wspierają cały proces odkładania pieniędzy, jak np. Indywidualne Konto Emerytalne lub Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego. Jeśli przetrzymamy w ich ramach pieniądze do wskazanego przez ustawodawcę czasu (np. przejście na emeryturę lub 60 r.ż.), to będziemy zwolnieni z konieczności zapłaty podatku od zysków kapitałowych (IKE), albo zapłacimy podatek ryczałtowy - 10 proc. od wypłacanych pieniędzy (IKZE). W zamian - w drugim przypadku - każdego roku możemy pomniejszyć podstawę do naliczenia podatku dochodowego w wysokości sumy wpłat w danym roku (podczas rozliczania PIT).

mk

Dowiedz się więcej na temat: oszczędności | inflacja | IKE | IKZE | oszczędzanie na emeryturę
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy