W jaki sposób zmusić pieniądze do pracy?

W ostatnim czasie popularne są reklamy o przekazie „zainwestuj – daj pieniądzom pracować”. Jak zatem można sprawić, żeby oszczędności same „pracowały”? Tłumaczymy, co kryje się za tym zwrotem.

Któż z nas nie chciałby zostać rentierem w wieku 40 lat? Któż z nas nie chciałby żyć z odsetek od zgromadzonego kapitału? To oczywiście trudne zadanie do wykonania. Dlatego w tym artykule skupimy się na tym, w jaki sposób zabezpieczyć swoją przyszłość finansową. W tym celu są potrzebne odpowiednio dopasowany plan finansowy, determinacja i wiedza o tym, jak inwestować zgromadzony kapitał.

Reklama

Im wyższa oczekiwana kwota, którą chcemy zarobić np. na emeryturę, tym większa praca, którą musimy włożyć w realizację celu. Na sukces w tym obszarze składa się wiele czynników: m.in. wysokość regularnych wpłat, stopa zwrotu, stopa inflacji, czas, koszty dodatkowe, takie jak podatki i opłaty.

Wszystkie wyżej wymienione zmienne są ze sobą ściśle związane. Im wyższe są regularne wpłaty (np. miesięczne), tym krótszy czas niezbędny dla zebrania ustalonej kwoty. Jeśli ograniczymy koszty, a do tego uda się utrzymać stabilną stopę zwrotu w długim terminie (co jest zadaniem niezwykle trudnym), będziemy w stanie dodatkowo osiągnąć większy przyrost kapitału za sprawą efektywnie działającego procentu składanego (odsetki, które są dopisywane do kapitału z czasem też są kapitalizowane, tym samym od nich również są naliczane odsetki zgodnie z obowiązującym oprocentowaniem; czyt. także: http://www.edufinanse.pl/moje-oszczednosci/news-pomnazaj-pieniadze-w-dlugim-i-krotkim-horyzoncie,nId,2579585).

W przypadku oszczędzania lub inwestycji - czas działa na naszą korzyść. Długoterminowy wpływ procentu składanego jest istotnym czynnikiem, dzięki któremu odkładanie pieniędzy ma sens.

Zobaczmy jak to może wyglądać w praktyce. Mamy 1000 zł. Zakładamy lokatę na 2 lata, oprocentowaną 2 proc. w skali roku. Dla uproszczenia pomijamy inflację i podatki, które musimy odprowadzić na koniec okresu, tj. po dwóch latach (podatek od zysków kapitałowych). W celu obliczenia wartość kapitału (oszczędności) można posłużyć się wzorem: 

Rozpisując to bardziej szczegółowo, po pierwszym roku zyskujemy 20 zł (1000*1,02). W drugim roku pracuje już 1020 zł, stąd końcowy wynik to 1040,4 zł (1020*1,02).

Załóżmy jednak, że odłożone 1000 zł pracuje nie przez dwa lata na lokacie, ale dwadzieścia. Tym razem niezbędne będzie wykorzystanie powyższego wzoru.

Jakby to wyglądało, gdyby zamiast kapitału początkowego 1000 zł, odkładać każdego roku taką samą kwotę, tj. 1000 zł przez najbliższe 20 lat, przy oprocentowaniu 2 proc. w skali roku? W podobnym przypadku także działa procent składany, ale obliczenia są o wiele bardziej skomplikowane. Na początek zatem wzór.

FVAn=PMT*FVIFAn,r, gdzie: FVA to wartość przyszła renty (kapitału, który nazbieramy odkładając cyklicznie daną kwotę po uwzględnieniu stopy oprocentowania), PMT - stała płatność (w przykładzie w cyklu miesięcznym), FVIFA - czynnik wartości przyszłej renty zależny od wysokości oprocentowania i czasu (możemy odczytać ze specjalnych tablic matematycznych dostępnych w internecie lub obliczyć samodzielnie wykorzystując kolejny wzór FVIFAn,r=((1+r)n-1)/r).

Policzmy najpierw FVIFA.

A teraz wartość przyszłą renty.

FVA=1000*24,3=24300. Pomimo tego, że odłożyliśmy 20 tys. kapitału samodzielnie, to końcowy wynik jest znacznie wyższy. Wszystko za sprawą procentu składanego i odsetek, od których z każdym kolejnym rokiem też było naliczane oprocentowanie.

W przykładach - dla uproszczenia - nie bierzemy pod uwagę wpływu inflacji lub podatków, aby dzięki temu zobrazować, że systematyczne odkładanie pieniędzy przynosi wyraźne, pozytywne efekty.

Istnieje co najmniej kilka trudności związanych z długoterminowym oszczędzaniem:

*Czy będę w stanie przez cały okres odkładać regularnie wymaganą kwotę?;

*Czy będę w stanie utrzymać średniorocznie zakładaną stopę zwrotu?;

*Czy wytrwam i będę skrupulatnie realizować zapisy planu, a odkładanych pieniędzy nie wydam?;

*Czy będę w stanie niwelować skutki inflacji w perspektywie 20-30 lat poprzez aktywną postawę inwestycyjną?;

*Czy uda mi się uniknąć istotnych zmian na kapitale (spadki na giełdzie, kryzys finansowy itp.)?

Jeśli na poważnie myślimy o budowaniu długoterminowego kapitału, powinniśmy po wszystkich obliczeniach, w tym określonej miesięcznej wysokości wpłaty, założonego czasu oszczędzania, rozpocząć gromadzenie oszczędności. Ważne przy tym jest również określenie średniej stopy zwrotu, którą powinniśmy osiągać, by zrealizować cel i zebrać wymagany kapitał.

Jeśli jesteśmy w stanie bez problemu odkładać 1000 zł miesięcznie, to po ograniczeniu zbędnych wydatków powinniśmy dodatkowo wygospodarować 200-500 zł. To sporo. Zwiększenie składki to albo większa kwota, którą uzbieramy, albo krótszy czas potrzebny na zebranie wcześniej określonej kwoty.

Druga, nie mniej ważna sprawa, to znalezienie produktów finansowych, które pomogą nam zrealizować cel. I to kolejne zadanie, które nie jest proste. We wcześniejszym przykładzie przyjęliśmy stopę zwrotu netto na poziomie 2 proc., czyli nie uwzględniliśmy inflacji, ani podatków.

W zależności od fazy cyklu koniunkturalnego stopa zwrotu - nawet na poziomie 2 proc. - może być trudna do osiągnięcia, szczególnie w okresach stagnacji lub recesji.

W warunkach niskich stóp procentowych oszczędzanie przy wykorzystaniu bezpiecznych instrumentów finansowych, tj. lokaty i obligacje skarbu państwa, może nie zapewnić oczekiwanego zysku (np. gdyby zamiast 2 proc./rocznie chcielibyśmy 4 proc./rocznie).

Wówczas rozwiązaniem mogłyby być obligacje komunalne, korporacyjne (przedsiębiorstw), akcje lub fundusze inwestycyjne. Każdy z tych instrumentów finansowych oferuje jednak stosunkowo wysokie ryzyko, a to oznacza, że możemy stracić część lub - w najbardziej pesymistycznym wariancie - całość zainwestowanego kapitału.

Im więcej tracimy, tym więcej w kolejnych okresach musimy odrobić. Dobrze pokazać to na przykładzie. Kupujemy jednostki uczestnictwa funduszu, który inwestuje w akcje. Cena jednostki funduszu w dniu emisji wynosi 100 zł i tyle też płacimy (pomijamy koszty transakcyjne np. za kupno jednostek uczestnictwa, za zarządzanie i manipulacyjne).

Po kilku dniach cena spada o 20 proc. - do 80 zł. Jeśli w kolejnych kilku dniach cena wzrośnie o 20 proc., to wciąż nie odrobimy poniesionej straty (80 x 1,20 daje nam 96 zł). Cena tego instrumentu musiałby wzrosnąć o 25 proc., by osiągnąć cenę wyjścia. Każda strata odsuwa nas od celu. Jeśli bessa lub korekta rynkowa doprowadzi do spadku ceny instrumentu finansowego, w który zainwestowaliśmy o 50 proc., to wtedy cena tego instrumentu musiałaby "odrobić" aż 100 proc., żeby wyjść na zero. Jeśli 75 proc. - aż 300 proc.

Inwestując zgromadzony kapitał lub oszczędności powinniśmy pamiętać o kilku podstawowych zasadach:

  • Strategia "kup i zapomnij" się nie sprawdzi. Inwestycją trzeba zarządzać i reagować na zmieniające się warunki gospodarcze i rynkowe.
  • Warto chronić kapitał i minimalizować straty, np. ustalając maksymalny poziom dopuszczalnego spadku, który jesteśmy w stanie zaakceptować.
  • Jeśli wybierasz inwestycje ryzykowne, warto najpierw odłożyć kapitał "na czarną godzinę".
  • Korzystaj z mechanizmów, które minimalizują opłaty i koszty.

Pieniądze mogą na siebie pracować, ale nie jest to takie proste jak się wydaje. Regularne osiąganie kilkuprocentowej stopy zwrotu może być trudne, a niekiedy także niemożliwe. Ponadto przewidywanie przyszłego poziomu inflacji jest obarczone dużym marginesem błędu. Tym niemniej, oszczędzanie to nie sprint, a maraton i na każdym kolejnym punkcie pomiarowym można zmieniać i dostosowywać strategię oraz korygować błędy.

Mk

Dowiedz się więcej na temat: oszczędności | oszczędzanie pieniędzy | finanse | kapitał | odsetki
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy