Dochód bezwarunkowy – odpowiedź na zmiany gospodarcze czy utopia?

Czy bezwarunkowy dochód podstawowy może być remedium na zmieniające się warunki na rynku pracy (wywołane m.in. automatyzacją i robotyzacją) i pogłębiające się nierówności społeczne na świecie? Zdania są podzielone. Dla jednych to przyszłość, dla innych – tylko utopia. Dzisiaj natomiast trudno jednoznacznie wskazać, kto ma rację.

Raporty, publikowane przez różne niezależne organizacje, wskazują na rosnące i pogłębiające się nierówności społeczne. Oxfam, międzynarodowa organizacja humanitarna, w najnowszej odsłonie swoich badań, ogłoszonych tuż przed Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, wskazuje, że 82 proc. nowo wytworzonego majątku w 2017 roku trafiło w ręce 1 proc. najbogatszych w globalnej populacji. Tymczasem 3,7 mld najbiedniejszych ludzi na świecie (50 proc.) - nie dostało w tym samym czasie nic (więcej w raporcie, który można znaleźć na stronie internetowej: https://www.oxfam.org/en/research/reward-work-not-wealth).

Bogacimy się nierówno

Reklama

Problem ten nie jest zjawiskiem nowym. Nierówności w bogactwie, niesprawiedliwa redystrybucja bogactwa w gospodarce, narastają przez lata, a kompleksowo opisał to także Thomas Piketty w swojej książce "Kapitał XXI wieku". Udowadnia on, że stopa zwrotu z kapitału jest wyższa od stopy wzrostu gospodarczego. A to powoduje, że ludzie bogaci (mający kapitał) stale zwiększają swój udział w majątku państwa, nawet jeśli będą tylko odcinać kupony od posiadanego już kapitału (odsetki). To z czasem będzie natomiast prowadzić do jeszcze większego ich udziału w bogactwie kraju (a szerzej całego globu). Brzmi nieprawdopodobnie?

Oxfam podaje, że obecnie 42 osoby na świecie posiadają majątek równy majątkowi najbiedniejszej połowy ludzkości (czyli 3,7 mld ludzi). Rok temu było to jeszcze 61 osób.

To tyko jedna strona medalu. Zachodzące na rynku zmiany, a głównie robotyzacja i automatyzacja, sprawią, że spadnie zapotrzebowanie na pracowników, a tym samym - sporej części globalnej populacji - trudno będzie zarobić potrzebne do przetrwania pieniądze. Prognozy, podobnie jak te dotyczące narastających nierówności, nie są optymistyczne.

Ludzie za poszukiwaniem lepszych warunków bytowych decydują się na migrację, co znów ma wpływ na elastyczność rynku pracy. Wzrost wynagrodzeń nie odpowiada wzrostowi produktywności pracy bądź rosnącym kosztom, a z drugiej strony sytuacji długotrwale niebogacącego się społeczeństwa nie poprawia zaangażowanie polityczne, czyli ustalenie minimalnej pensji czy dodatkowych ulg podatkowych.

Szwajcarzy powiedzieli "NIE"

Tym samym, najbliższe dekady będą mijać pod znakiem dwóch istotnych czynników: rosnącej liczby ludności w ujęciu globalnym i ograniczeń na rynku pracy, które wynikają głównie z postępującej robotyzacji.

W związku z tym, bogate kraje jak Szwecja, Finlandia, Holandia, Szwajcaria, Francja, Kanada i USA - podjęły dyskusję na temat tego, jak przeciwdziałać tym tendencjom w przyszłości.

Jednym z rozwiązań może być bezwarunkowy dochód podstawowy (dalej: BDP)...Wskazuje się na jego istotę przy minimalizowaniu nierówności i przeciwdziałaniu "biedzie technologicznej", czyli zjawisku, które powstanie, gdy coraz większą rolę zaczną odgrywać automaty i sztuczna inteligencja.

W Finlandii od początku 2017 r. do końca 2018 r. prowadzony jest testowy program, w ramach którego 2 tys. bezrobotnych otrzymuje 560 euro miesięcznie bezzwrotnego świadczenia (nawet jeśli w tym czasie pójdą do pracy).

Tym niemniej, w czerwcu 2016 r. bezwarunkowy dochód podstawowy odrzucili w referendum Szwajcarzy. Władze i większość partii politycznych uznały koncepcję takiego dochodu za utopijną, zbyt kosztowną i szkodliwą dla gospodarki.

Rząd Szwajcarii zalecił obywatelom, by głosowali przeciwko inicjatywie, argumentując, że wprowadzenie dochodu podstawowego sprawiłoby, iż dla niektórych grup - np. otrzymujących najniższe płace czy zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin - działalność zarobkowa przestałaby być finansowo atrakcyjna.

To jeszcze nie koniec dyskusji

BDP podzielił ekonomistów, polityków, a nawet opinię publiczną. Na jego temat wypowiadają się innowatorzy (jak Elon Musk czy Mark Zuckerberg), którzy wskazują na potrzebę zmiany dotychczasowych paradygmatów gospodarczych czy modelu funkcjonowania społeczeństw, głównie za sprawą postępu technologicznego.

O BDP coraz częściej mówią także politycy. Podczas wyborów prezydenckich we Francji, na potrzebę wprowadzenia bezwarunkowego dochodu wskazywał Benoit Hamon (na poziomie 750 euro), który jednocześnie postulował opodatkowanie robotów (o czym mówił także Bill Gates) i skróceniu czasu pracy. Hamon zaproponował, by pomimo tego, że tydzień pracy trwa obecnie we Francji 35 godzin, dodatkowo skrócić do 32 godzin i w efekcie wprowadzić trzydniowy weekend. Miałoby się to odbyć bez zmian w wysokości pensji, pomimo krótszej pracy o prawie 10 proc. Program bezwarunkowego dochodu dla wszystkich może być wprowadzony jedynie odgórnie, na zasadzie nowego, obowiązującego wszystkich prawa. Pieniądze, co miesiąc, niezależnie od sytuacji materialnej, miałby otrzymywać każdy obywatel.

Nie jest jednak tak, że BDP przez wszystkich traktowany jest jako akceptowalny. Rzecz w tym, że tego typu świadczenie wymagałoby ogromnego zaangażowania państwa (po stronie wydatkowej), nawet jeśli świadczenie bezwarunkowe miałoby zastąpić wszelkie świadczenia społeczne. To wciąż jednak setki mld.

Szwajcarzy w referendum odrzucili projekt nowego prawa, które w zamyśle pomysłodawców miałoby gwarantować każdemu dorosłemu obywatelowi miesięczne wynagrodzenie w wysokości 2500 franków, wskazując na jego zbyt wysokie koszty i przenosząc jego implementację wyłącznie w sferę marzeń. Nie kończy to prac na BDP, gdyż wciąż trwają testowe programy, które mają dać odpowiedź m.in. na pytanie: jak BDP wpływa na rynek pracy i zachowania obywateli, którzy pobierają tego typu świadczenie.

Zwolennicy mają swoje argumenty...

Nie oznacza to więc, że BDP nie pojawi się w przyszłości. Przemawiać może za tym kilka czynników:

  • zmiany na rynku pracy wywołane automatyzacją i robotyzacją, w wyniku których miliony ludzi zostanie bez możliwości osiągania przychodów;
  • rosnące nierówności społeczne, które dodatkowo pogłębią się w wyniku spadającego zapotrzebowania na pracę i wymuszone bezrobocie z jednej strony i dalsze bogacenie się nielicznych z drugiej;
  • długość życia, która wymusi konieczność dłuższej edukacji i kształcenia się (w tym kontekście BDP to powód do dodatkowej edukacji);
  • długość życia i negatywne tendencje demograficzne, które wpływają na systemy emerytalne czyniąc je nieefektywnymi;
  • przeciwdziałanie biedzie i ubóstwu;
  • więcej czasu na samodoskonalenie i rozwój.

...a przeciwnicy swoje

Co dzisiaj stoi głównie za wprowadzeniem BDP? Tu też wskazuje się na kilka problemów, które wiążą się głównie z nie do końca jasnym i możliwym do przewidzenia wpływem świadczenia bezwarunkowego. Pytanie zatem dotyczy:

  • jaka powinna być konstrukcja BDP? Czy powinno to być świadczenie pieniężne?
  • jakie będą koszty wprowadzenia;
  • jakie będą skutki dla gospodarki, rynku pracy, aktywności społecznej?
  • co z cenami i kosztami życia?
  • czy ludzie faktycznie wybiorą drogę samodoskonalenia i rozwoju, zamiast marazmu i nic nie robienia?

Na większość z tych pytań nie mamy dzisiaj jasnej odpowiedzi, chociaż na podstawie przeprowadzonych testów w skali mini, można próbować wyciągać pierwsze wnioski. Zanim jednak pierwszy kraj zdecyduje się na implementację systemu całościowo minie jeszcze sporo czasu. Niewykluczone też, że zamiast BDP powstanie nowa koncepcja, która będzie odpowiedzią i remedium na zmieniające się warunki gospodarcze.

mk

Dowiedz się więcej na temat: rynek pracy
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy