Czy płatność zbliżeniowa bez PIN wzrośnie ponad 50 zł?

To już ponad 10 lat od momentu udostępniania w Polsce technologii zbliżeniowej do realizacji płatności. Dekada wystarczyła, by Polacy zaakceptowali nowy sposób płacenia za zakupy. I to zarówno za małe kwoty, jak i te większe.

Wystarczy przyłożyć kartę i transakcja jest zrealizowana. Bez podania PIN zapłacimy do 50 zł. Przy większych zakupach będziemy poproszeni do potwierdzenia transakcji wpisać kod PIN.

Reklama

Według danych Narodowego Banku Polski łącznie na krajowym rynku funkcjonuje 35,8 mln kart płatniczych, z czego 28 mln (ponad 77 proc.) to karty zbliżeniowe. Natomiast - jak podała jedna z organizacji płatniczych - aż 2/3 wszystkich transakcji to te zbliżeniowe (wzrost prawie dwukrotny rok do roku). Z kolei druga organizacja, główny gracz na rynku kart płatniczych, wskazuje na poziom 60 proc.

Dekada wystarczyła, by nowa technologia zyskała pełne uznanie i rozpowszechniła się, głównie za sprawą wygody i szybkości. Nie bez znaczenia jest także fakt, że ponad 90 proc. wszystkich czytników akceptuje płatność zbliżeniową.

Kartami zbliżeniowymi możemy zapłacić także w innych krajach. Jest to sposób popularny m.in. w Wielkiej Brytanii. Osobiście nie miałem tam problemów z płatnością w ten sposób. W Stanach Zjednoczonych i Izraelu, pomimo tego, że traktuje się te kraje jako dobrze rozwinięte pod względem technologii i systemu płatniczego - nie udało mi się zapłacić zbliżeniowo. Zapewne miałem po prostu pecha...

Co jednak ciekawe, w Londynie płacąc zbliżeniowo zauważyłem, że wartość pojedynczej transakcji bez potwierdzenia PIN-em znacznie przekroczyła 50 zł. Dowiedziałem się wtedy, że dla Wielkiej Brytanii limit ten wynosi 30 funtów (142 zł po obecnym kursie). W strefie euro natomiast, w zależności od kraju, jest to od 10 do 25 euro (od 41,7 do 104 zł).

Niedawno media w Polsce podały, że wydawcy kart prowadzą rozmowy z organizacjami płatniczymi o podniesieniu limitu do 100 zł. Pozwala na to prawo, a głównie dyrektywa PSD2, która zakłada wyłączenie ze stosowania silnego uwierzytelnienia klienta dla transakcji zbliżeniowych do kwoty 50 euro.

W opinii nadzorcy podwyższenie limitu, który nie może przekroczyć 50 euro, powinno jednocześnie dawać klientom możliwość korzystania z karty przy obecnym limicie dla transakcji zbliżeniowych na poziomie 50 zł lub całkowicie wyłączyć taką funkcjonalność.

Jednocześnie wydawcy kart powinny stosować limity w zakresie łącznej liczby i wartości transakcji zbliżeniowych wykonywanych bez użycia numeru PIN. W oparciu o obecnie funkcjonujące normy jest to 50 euro.

To oznacza, że jeśli zgubimy kartę płatniczą, którą można płacić zbliżeniowo - złodziej może zrobić zakupy maksymalnie do ok. 150-250 zł. To oznacza, że limit transakcji zbliżeniowych określono na poziomie 3-5 z rzędu (w zależności od wydawcy kart). Dla transakcji standardowych limit ten wynosi 150 euro. Po przekroczeniu tej kwoty odpowiedzialność przejmuje wydawca, np. bank. Dlatego ważne, by jak najszybciej zastrzec kartę, wykorzystując w tym celu numer telefonu +48 828 828 828, ogólnopolski system zastrzegania kart (www.zastrzegam.pl), infolinię wydawcy karty, a jeśli instytucja finansowa daje taką możliwość również przez serwis internetowy lub aplikację mobilną.

Trzeba także pamiętać, że wydawca karty przejmie odpowiedzialność za skradzione pieniądze (ponad wskazane limity) o ile nie dopuściliśmy się niedbalstwa lub rażącej nieodpowiedzialności. Za takie potraktowane będą sytuacje, w których nie dbamy odpowiednio o PIN, nosimy go przyklejony do karty lub podajemy osobom trzecim.

mk

Dowiedz się więcej na temat: płatności zbliżeniowe | PIN | pieniądze
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy