Zaciskaj pasa przez dwa lata

Jeśli naprawdę chcesz zmienić trajektorię swoich finansowych przyszłości na dobre, podejmij wyzwanie i „zaciskaj pasa” przez dwa lata. Odkładaj 25-30 proc. dochodów, by zrobić duży krok w stronę finansowej niezależności. To może być przełomowy moment w budowaniu oszczędności emerytalnych.

To nie będzie zadanie proste. Pokusy będą tym silniejsze, czym więcej kapitału będzie w puli. Jeśli na początku odkładanie maksymalnie 30 proc. pensji będzie przychodzić nam stosunkowo prosto, chociażby na drodze rezygnacji z dotychczasowych przyjemności, jak cotygodniowe wyjścia na kolację w restauracji, czy rzucając używki, to z czasem będzie coraz trudniej.

Reklama

Zwłaszcza jeśli pojawią się nagłe wydatki. Dlatego zanim przystąpimy do wyzwania, dobrze zgromadzić kapitał na nieoczekiwane sytuacje.

Czy to w ogóle możliwe? Cóż, to zależy od wielu czynników. Od wysokości miesięcznego dochodu, od liczby członków w gospodarstwie domowym, od tego czy mamy już mieszkanie, czy wynajmujemy, czy posiadamy kredyty i jaką część budżetu one stanowią.

Jeśli zarabiamy minimalną krajową, a do tego wynajmujemy mieszkanie, tak agresywny plan oszczędnościowy nie będzie możliwy. Jeśli zarabiamy średnią krajową, sytuacja kształtuje się zupełnie w odmienny sposób.

Zwróćmy uwagę, że niezależnie od tego ile zarabiamy - odkładać 30 proc. pensji za każdym razem jest wyzwaniem i wymaga dokonania wielu zmian w dotychczasowym poziomie życia i wydatków.

Dlaczego warto? Powody dla tego typu wyzwania można mnożyć. Przede wszystkim tworzymy kapitał startowy, który będzie procentować przez lata. Nawet przy niewielkich stopach zwrotu ponad inflację - procent składany zadziała. A to oznacza, że na koniec zgromadzimy znacznie więcej, niż osoba, która regularnie, co miesiąc będzie odkładać niewielkie kwoty (co też jest słusznym działaniem).

Czy w dwa lata odłożymy 36 tys. zł (z pensji 5 tys. netto), czy 18 tys. zł (z pensji 2,5 tys. zł), czy nawet 10 tys. - jest sprawą drugorzędną. To wyzwanie, które z jednej strony ma skutkować wprawdzie odłożeniem pokaźnej kwoty, ale przede wszystkim - zmusić nas do oszczędzania i takiego przebudowania wydatków, by w maksymalny sposób je ograniczyć.

Czy to będzie aż tak trudne jak się na początku wydaje? Ludzie często kupują rzeczy, których nie potrzebują. Często pod wpływem reklamy potrafimy wymienić całkiem dobry telefon na nowy, niezwykle drogi. Czy telewizor wymieniany co dwa lata naprawdę wart jest wydawania kilku tysięcy złotych? Żyjemy w gospodarce nadmiaru. Wydajemy na rzeczy, których nie chcemy, ale wpisują się one w ogólne trendy. Wydajemy setki złotych na przedmioty, których użyjemy kilkukrotnie, a następnie leżą one bezczynnie na półce.

Odkładanie tak dużego proc. pensji to próba, którą każdy powinien przynajmniej raz podjąć. To sposób na uporządkowanie domowego budżetu, na wprowadzenie większej kontroli wydatkowej, a także przeanalizowanie obecnej sytuacji finansowej i być może zastanowienie się nad zmianą pracy bądź poszukaniem dodatkowych zajęć.

Nie jest to sprawa "życia i śmierci". W dowolnym momencie możemy przerwać, albo zmniejszyć proc. odkładanej pensji. Podejmując podobne wyzwanie próbujemy odpowiedzieć na wyzwania współczesnego świata (niska emerytura państwowa), podejść do tematu oszczędzania na poważnie.

Uczymy się samokontroli i dyscypliny. Jeśli pomimo tego, że odkładamy 30 proc. pensji wciąż jesteśmy w stanie opłacać rachunki, a od czasu do czasu wyjść także do kina czy teatru, to najlepszy przykład, że dotychczas żyliśmy zbyt rozrzutnie.

pk

Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy