Obligacje to nie alternatywa dla lokat

Często słyszymy, że obligacje to najbezpieczniejszy sposób na inwestycje na rynku, na równi z lokatami. Pamiętajmy jednak, że tego typu opinie dotyczą wyłącznie skarbowych papierów dłużnych.

Na rynku można wyróżnić trzy rodzaje obligacji, które charakteryzują się różnym poziomem m.in. ryzyka. Najbezpieczniejsze są te emitowane przez Skarb Państwa (stanowią one istotną część polityki zarządzania budżetem państwa). Cyklicznie na rynek trafiają obligacje nowej emisji. Oferują one stosunkowo niską rentowność, często nieznacznie przekraczającą stopę zwrotu z lokat bankowych. Tego typu papiery wartościowe można nabyć na rynku pierwotnym - bezpośrednio od emitenta, lub rynku wtórnym - odkupując od inwestora, który chce je sprzedać. Jednym ze sposobów na inwestycję jest także nabycie jednostek uczestnictwa w funduszach, które inwestują w państwowe dłużne papiery wartościowe.

Słowo klucz: Ryzyko

Reklama

W przypadku obligacji skarbowych sprawdza się zasada: im niższe ryzyko, tym mniejszy oczekiwany zysk. Im lepsza kondycja finansowa państwa i bardziej wiarygodny na rynku emitent, tym może on pożyczać pieniądze po niższym koszcie. Nie oznacza to jednak, że ryzyka w ogóle nie ma, ale jest ono na tyle niskie, że jest najczęściej pomijane w codziennej dyskusji.

Może się wprawdzie zdarzyć, że państwo nie będzie wypłacać kuponów (realizować płatności odsetkowych), albo nie wykupi obligacji. Byłoby to jednoznaczne z bankructwem danej gospodarki.

Druga grupa to obligacje municypalne (samorządowe), które są tak ryzykowne, jak gmina, powiat czy województwo, które je emituje. Najczęściej oferują one wyższe oprocentowanie niż obligacje skarbowe.

Najbardziej ryzykowne papiery dłużne emitują przedsiębiorcy. Firma, która chce pozyskać pieniądze z rynku, musi przekonać inwestorów, by zechcieli oni kupić jej dłużne papiery wartościowe.

Ważna jest perspektywa

Każdy z inwestorów powinien operować tzw. kosztem alternatywnym. Jeśli zadłużona firma, mająca problemy na rynku, działająca w konkurencyjnym i wymagającym środowisku, planuje emisję obligacji, ale nie dostosowuje wysokości oprocentowania do średniej dla branży czy poziomu ryzyka - najprawdopodobniej nie uplasuje emisji na rynku, czyli nie uda jej się znaleźć inwestorów chętnych do zainwestowania. Tym samym nie pozyska pieniędzy, a program inwestycyjny lub rozwojowy nie dojdzie do skutku. Dlaczego? Inwestor po prostu zdecyduje się na wybór bezpieczniejszych papierów wartościowych, które oferują taką samą stopę zwrotu, albo na kupno aktywów, które przy tym samym poziomie ryzyka oferują wyższy zysk.

Ryzyko niewypłacalności emitenta jest jednym z ryzyk, na które inwestorzy muszą zwracać uwagę przy kupnie obligacji. Innym jest zmiana stóp procentowych, horyzont inwestycji, inflacja, a nawet płynność. Każdy z tych czynników wpływa na obligacje w charakterystyczny sposób. Warto jednak pamiętać, że kupując dłużne papiery wartościowe z zamiarem przetrzymania ich do wykupu, tego typu zmienne w dużym stopniu nas nie dotyczą. Niezależnie od tego, czy rentowność do terminu wykupu (tzw. YTM, czyli Yield To Maturity) spada lub rośnie, inwestor trzyma obligacje do momentu wykupu przez emitenta, a odsetki reinwestuje na poziomie oprocentowania instrumentów dłużnych, które posiada. Nie bierze pod uwagę inflacji i należnych podatków. Opiera się zatem wyłącznie na nominalnej stopie dochodu. Nie jest to podejście słuszne, gdyż wpływ takich czynników, jak inflacja i podatki istotnie zmienia końcowy wynik z inwestycji, a realna stopa zwrotu - uwzględniająca powyższe parametry - będzie niższa niż nominalna, a niekiedy może przyjmować wartości ujemne (realnie inwestor traci).

Instrument nie dla wszystkich

Lokatę bankową otwieramy w celach oszczędnościowych. Nie możemy jej odsprzedać. Godzimy się na niskie oprocentowanie, a w zamian dostajemy możliwość szybkiego dostępu do pieniędzy w razie potrzeby (chociaż najczęściej skutkuje to utratą odsetek). Z obligacjami jest inaczej. Możemy je sprzedać na rynku wtórnym lub wnioskować o przedterminowy wykup, co wiąże się często z koniecznością pokrycia dodatkowych opłat.

Jeśli rzeczywiście chcemy maksymalnie wykorzystać potencjał z inwestycji w obligacje, powinniśmy śledzić zmiany rynkowe i gospodarcze, by w odpowiednim momencie zareagować. O czym warto pamiętać?

  • Po pierwsze, zmiana stopy procentowej jest ujemnie skorelowana z ceną obligacji (czyli inaczej niż w przypadku lokat). Jeśli stopy rosną - cena obligacji zazwyczaj spada. Odwrotnie dzieje się w momencie obniżki stopy procentowej. Łatwo to wytłumaczyć. Jeśli referencyjna stopa procentowa wzrasta - emitent w ramach nowej emisji oferuje wyższe oprocentowanie. Dlatego, żeby inwestorzy kupowali na rynku wtórnym obligacje starej emisji - ich cena musi spaść. Działa w tym przypadku prawo popytu i podaży. Niższa cena zakupu zwiększa stopę dochodu do wykupu, a tym samym zainteresowanie inwestorów rośnie.

Jeśli stopy procentowe spadają, to obligacje wcześniejszej emisji zyskują na atrakcyjności, gdyż oferują wyższe oprocentowanie niż nowe. Ich cena zatem rośnie, gdyż popyt się zwiększa.

  • Po drugie, inflacja, której żaden inwestor nie powinien bagatelizować. Oprocentowanie poniżej stopy inflacji skutkuje poniesieniem straty z inwestycji. Coraz wyższa inflacja "zjada" zyski, a nowe obligacje konkurują wyższym oprocentowaniem z obligacjami wcześniejszej emisji (co pozwala utrzymać stopę dochodu pomimo wzrostu inflacji).
  • Po trzecie, czas do wykupu, czyli na ile lat inwestor zamrozi pieniądze w danym instrumencie dłużnym, o ile zdecyduje się przetrzymać je przez cały okres. W tym przypadku zachodzi zależność: im dłuższy okres do wykupu, tym większa podatność na zmianę ceny.
  • Po czwarte, płynność, która jest ważna w kontekście sprzedaży obligacji na rynku wtórnym po cenie określonej przez inwestora. Niska płynność może skutkować tym, że sprzedającemu nie uda się sprzedać obligacji na zakładanym poziomie ceny.

Przyjęło się, że inwestycje w obligacje są pozbawione ryzyka i nie można na nich stracić. Czynników, które wpływają na końcowy wynik z inwestycji jest jednak wiele. To zaś oznacza, że do inwestycji w dłużne papiery powinniśmy podchodzić, jak do zakupu akcji czy jednostek uczestnictwa w otwartych funduszach inwestycyjnych - zwłaszcza jeśli kupujemy nie obligacje Skarbu Państwa, a decydujemy się na inwestycję w obligacje korporacyjne.

dk

Dowiedz się więcej na temat: obligacje | lokaty | finanse | oszczędzanie pieniędzy
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy