Inwestycja szyta na miarę nie istnieje

Odłożyłeś trochę pieniędzy na tzw. czarną godzinę. Czujesz, że trzymanie ich na niskooprocentowanym rachunku oszczędnościowym to nie najlepsze rozwiązanie, chciałbyś je lepiej pomnażać, ale nie wiesz od czego zacząć… Podpowiadamy, jak wybrać inwestycję w trzech krokach.

Wzrosty na globalnych rynkach, do których dołączyła na przestrzeni ostatnich także Giełda Papierów Wartościowych - ma bardzo silny efekt psychologiczny. Głównie dla początkujących inwestorów, którzy zadają sobie coraz częściej pytanie: Dlaczego nie kupiłem akcji, gdy były jeszcze tanie. Teraz mógłbym, tak jak "inni", cieszyć się z hossy, zarabiać... Zamiast tego trzymam pieniądze na niskooprocentowanej lokacie. A przecież w ostatnim czasie WIG20 - indeks największych i najpłynniejszych spółek na polskiej giełdzie - wzrósł do o prawie 30 proc. WIG, czyli szeroki indeks rynku, natomiast o niecałe 25 proc. Co można z tym zrobić?

Reklama

Przede wszystkim należy pamiętać, że w podobnej sytuacji należy zachować spokój i z dystansem podejść do tematu. Hossa sprawia, że nawet niedoświadczeni z optymizmem spoglądają w przyszłość. Problem w tym, że swoje działania warunkują przeszłością, czyli dotychczasowymi wzrostami na giełdzie, często zapominając o rzetelnej i dogłębnej analizie rynku i ocenie czy wzrosty mogą być utrzymane w następnych miesiącach. Inwestują bez wiedzy i doświadczenia.

Podczas hossy bardzo często górę biorą emocje: chciwość i chęć szybkiego wzbogacenia się. Ostrożność i strach są zaś stopniowo wytłumiane. Inwestycja - jednakże - pod wpływem emocji nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeśli zdecydowałeś się, że chcesz pomnażać pieniądze wykorzystując do tego ryzykowne instrumenty, to pamiętaj o podstawowych zasadach.

Po pierwsze: Czy dam radę?

Na papierze, na wykresie historycznym łatwo wskazać dołki, czyli minimalne poziomy ceny dla danego instrumentu finansowego. Czy potrafisz to zrobić dzisiaj? Eksperci stosują w tym celu analizę techniczną, za pomocą której określają poziomy wsparcia i oporu na wykresie. To pomaga im podejmować decyzje inwestycyjne. A może jesteś typem inwestora, który preferuje analizę fundamentalną, analizuje bilans i przepływy pieniężne danego przedsiębiorstwa, ocenia możliwości rozwojowe i na ich podstawie dobiera spółki do portfela? Jeśli nie potrafisz odpowiedzieć na te pytania bądź nie wiesz czym są wspomniane analizy - samodzielne inwestowanie odłóż na później. Zacznij od edukacji, od nauki. W tym celu możesz wziąć udział w szkoleniach prowadzonych np. przez GPW. Dobrym rozwiązaniem będzie także skorzystanie z platform demo, które odwzorowują warunki i zasady handlu. To sposób, by zrozumieć na jakiej zasadzie składane i realizowane są zlecenia, kiedy transakcje są zawierane, a także - czym są warunki ich wykonania. Nie odwzorowuje on jednak emocji związanych z inwestycją, dlatego do zysków na platformie testowej lepiej podchodzić z dystansem.

Najważniejsze jednak, by odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy inwestycja w ryzykowne instrumenty, jakimi - bez wątpienia - są akcje jest faktycznie dla mnie. Czy jestem w stanie wytrzymać emocje, gdy akcje zaczną spadać. Czy strata 5-10 proc. pozwoli mi spokojnie spać w nocy? Nawet podczas hossy zdarzają się krótkoterminowe korekty ceny. Jeśli strata części bądź całości zainwestowanego kapitału jest nie do przyjęcia, lepiej poszukać na rynku produktów, które oferują wyższy zysk niż lokata bankowa, przy mniejszym jednak ryzyku, niż akcje.

Po drugie: Czy rozumiem ryzyko?

Kupując obligacje skarbowe czy otwierając kolejną lokatę często zapominamy, że każdej inwestycji na rynku towarzyszy ryzyko. W przypadku wspomnianych dwóch instrumentów jest ono na tyle niskie, że często pomijalne (Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który obejmuje też lokaty gwarantuje ochronę środków do 100 tys. euro; obligacje skarbowe są zaś gwarantowane przez państwo).

Z akcjami, obligacjami korporacyjnymi, instrumentami pochodnymi - trzeba być ostrożnym, znać zasady i zdawać sobie sprawę, że cena może spaść nagle o wiele procent. Do tego obecne są na rynku i często dostępne dla szerokiego odbiorcy produkty, które wykorzystują dźwignię finansową. Tym samym, przy niewielkim wkładzie własnym (kapitale początkowym) możemy handlować wielokrotnie większymi kwotami. Zmiana instrumentu bazowego sprawia, że więcej zarabiamy. Jednocześnie - strata też jest większa. To oznacza, że nawet przy niewielkiej zmianie ceny możemy wyzerować rachunek (stracić wszystkie pieniądze), a przy niektórych produktach - strata może przewyższyć wpłacone pieniądze. Dlatego zanim zaczniesz inwestować sprawdź dokładnie jak działa dany produkt finansowy i jakie jest ryzyko inwestycji.

Pamiętaj o zasadzie "Czym większe ryzyko, tym większe zyski". Oznacza to, że instrumenty, na których stopa zwrotu może (ale nie musi) przewyższyć zysk z lokat czy obligacji skarbowych, są też znacznie bardziej ryzykowne. A to oznacza, że można na nich stracić część lub całość kapitału. Dlatego nie daj się nabrać na reklamy i zapewnienia, że zysk rzędu 10 proc. miesięcznie jest na wyciagnięcie ręki, a by zostać milionerem na początek wystarczy niewielka kwota.

Po trzecie: Podziel koszyk

Żałujesz, że nie korzystasz z efektów hossy na rynku kapitałowym. Zamiast jednak od razu przelewać wszystkie oszczędności na rachunek maklerski - warto podzielić je na kilka części. To ograniczy ryzyko, a tobie da możliwość doboru instrumentów różnego rodzaju: mniej lub bardziej płynnych, o różnym terminie zapadalności (krótko- lub długoterminowych), o różnym poziomie ryzyka.

Dopasuj koszyk do siebie. Na rynku jest naprawdę wiele produktów. Część możesz zainwestować w akcje i obligacje korporacyjne (ale nie w jedną spółkę), część trzymaj w obligacjach skarbowych lub na lokacie, część w instrumentach rynku pieniężnego lub w funduszach.

Przede wszystkim jednak policz oczekiwaną stopę zwrotu w skali roku i dopasuj portfel pod swoje plany. Jeśli to 5 proc. to zaangażowanie większości środków w produkty ryzykowne nie ma większego sensu, ze względu na zbyt wysokie ryzyko w odniesieniu do oczekiwanych zysków. Jeśli to natomiast 10 proc. - to wiadomo - że trzymając większość pieniędzy na bezpiecznych instrumentach - nie uda się zrealizować celu.

Świadomy inwestor wie, co chce na rynku osiągnąć. Jeśli potrafi ocenić oczekiwaną stopę zwrotu i ryzyko - potrafi też odpowiednio dobrać produkty. Tym razem sprawdza się kolejna zasada, że inwestor przy tym samym poziomie ryzyka wybiera instrument, który oferuje większe zyski lub jeśli do wyboru ma dwa produkty o tej samej stopie zwrotu - wybiera ten mniej ryzykowny.

A co jeśli nie rozumiesz zasad jakimi rządzą się inwestycje, ale chciałbyś jednak móc pomnażać pieniądze w sposób bardziej efektywny niż trzymanie ich na lokatach? Z pomocą przychodzą różnorodne fundusze inwestycyjne, o zróżnicowanym poziomie ryzyka, dobieranych do portfela aktywach, o różnych celach inwestycyjnych. Bez wątpienia można znaleźć coś w zależności od potrzeb i oczekiwań. Zaczynamy więc od oceny określenia celów i ryzyka. Trzeba jednak pamiętać o kosztach, które towarzyszą każdej inwestycji. Opłaty manipulacyjne, za nabycie, za zarządzanie - mogą wpłynąć na zakładany wynik na koniec okresu. Dotyczy to też samodzielnego zakupu akcji (opłata za kupno papierów wartościowych, najczęściej określona jako proc. wartości transakcji, ale nie mniej niż kilka złotych).

Kiedy zatem następnym razem podczas trwającej hossy zadasz sobie pytanie dlaczego nie bierzesz w niej udziału, być może odpowiedź jest tylko jedna. Cenisz sobie bezpieczeństwo i dostępność pieniędzy. Ważne, że odkładasz co miesiąc pieniądze i chronisz ich wartość przed wpływem inflacji. To już bardzo wiele. Pamiętaj też, że nawet niewielkie zyski ponad inflację, ale regularne i długoterminowe - potrafią wiele dać, a to za sprawą procentu składanego.

wd

Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy