Weź sprawy emerytury we własne ręce

Czasy się zmieniają, a wraz z nimi według prognoz kolejne pokolenia będą miały coraz mniejsze szanse na wysoką emeryturę. Wynika to z wydłużania się czasu spędzanego na emeryturze wobec czasu naszej pracy zawodowej. Co za tym idzie, emerytury w przyszłości mogą być wypłacane na minimalnym poziomie. To oznacza zaś, że pora wziąć sprawy we własne ręce.

Dla jednych wysokość przyszłej emerytury może być przytłaczająca. Dla innych to wyzwanie na najbliższe lata, do realizacji, jak wiele innych. Niezależnie, co czujesz myśląc o swojej przeszłej emeryturze, wyjście jest jedno - zacząć oszczędzać. Im wcześniej tym lepiej.

Czas ma znaczenie

Reklama

W oszczędzaniu wymagana jest systematyczność. To jeden z najważniejszych czynników, o niebagatelnym wpływie na wysokość kapitału, który uda nam się zgromadzić. Niezależnie od tego czy odkładasz miesięcznie 100 czy 1000 złotych, nawet jeśli początkowo nie widzisz wyraźnych efektów, staraj się to robić cyklicznie, bez zbędnych przerw. Najlepiej aż do przejścia na emeryturę.

Comiesięczne odkładanie danej kwoty, która z czasem, wraz z poprawą/pogorszeniem sytuacji finansowej może ewoluować, tj. zwiększyć się bądź - w zależności od możliwości - zmniejszyć, stanowi podstawę sukcesu. Już to, nawet przy założeniu, że pieniądze nie są pomnażane, a jedynie utrzymywana jest ich wartość w czasie (przeciwdziałanie inflacji), pozwalana na zgromadzenie pokaźnego kapitału. Posłużmy się prostym przykładem. Dwie osoby odkładają co miesiąc różne kwoty. Pierwsza - 100 zł. Druga - 300. Obie zaczynają jednak w różnym wieku. Dla pierwszej jest to 20 lat, czyli tuż po tym jak zaczęła pierwszą, dorywczą pracę. Druga osoba o emeryturze pomyślała dopiero w wieku 30 lat. Na początek policzmy, ile uda się im zebrać z samego odkładania. Na emeryturę obie przeszły w wieku 65 lat, przy czym żadna z nich nie ruszała oszczędności przez cały okres.

Wyobraźmy sobie, że przechowywane one były przez wszystkie lata na nieoprocentowanym rachunku bankowym. Pierwsza odkładała przez 540 miesięcy, druga zaś - 420; zebrały odpowiednio 54 tys. i 126 tys. Nie ma w tym żadnych niespodzianek. To prosta matematyka. Co by się stało, gdybyśmy te pieniądze zdecydowali się inwestować, a średnioroczna realna stopa zwrotu w całym okresie, tj. aż do emerytury, wyniosłaby 3 proc. (w zależności od doboru produktów inwestycyjnych rentowność (zyskowność) oszczędności może być wyższa lub niższa). Policzmy.

Pieniądze lubią pracować

Na początek trzeba wyjaśnić, że stopa zwrotu w przykładzie traktowana jest jako rzeczywista stopa zwrotu, czyli po uwzględnieniu inflacji i należnych podatków. Na rynku dostępne są wehikuły inwestycyjne - Indywidualne Konta Emerytalne i Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKE i IKZE), które pozwalają na niepłacenie podatku od zysków kapitałowych dopóty, dopóki pieniądze nie są wypłacane przed osiągnięciem określonego wieku, a zamiast tego trzymane w ramach mechanizmu oszczędnościowego. Tak więc drugie kryterium łatwo spełnić, a pierwsze zależy od warunków rynkowych i naszych decyzji inwestycyjnych.

Tak wiec, pierwsza osoba zebrała łącznie 114 tys. zł. Druga - 223 tys. zł. Co ważne suma wpłat pierwszej osoby była o ponad połowę niższa.

Procent składany też ma znaczenie

W przykładzie odsetki były kapitalizowane co miesiąc. W rzeczywistości spotkamy także instrumenty, które wypłacają odsetki rzadziej (np. obligacje) lub w których zyski są kapitalizowane nieregularnie. Cały mechanizm pokazuje jednak, że im dłużej pieniądze pracują, a do kapitału początkowego, powiększanego o comiesięczne wpłaty, dopisywane są odsetki, tym całość rośnie wyraźnie szybciej. Jak to możliwe? Odpowiedzią na to pytanie jest "procent składany". Oznacza to, że im dłużej oszczędzamy, a okresowy zysk zamiast wydawać reinwestujemy (na poziomie zwrotu takim samym bądź wyższym jak główna inwestycja), tym więcej zyskujemy. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza odkładając na emeryturę, czyli przez wiele lat.

bk

Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy