Jak chronić nasze pieniądze na co dzień?

Nikt z nas na co dzień nie zakłada, że stanie się ofiarą cyberataku. Prawda jest jednak taka, że cyberprzestępcy nie działają najczęściej w sposób kierunkowy, tj. wymierzony w nas, ale zbierają i kradną dane z setek, a nawet tysięcy komputerów lub telefonów. A fakt, że logujemy się do naszej bankowości internetowej i mobilnej szybko i z wielu miejsc – ryzyko tylko zwiększa.

Podstawową zasadą bezpieczeństwa jest ostrożne i rozsądne korzystanie z sieci wi-fi. Darmowe hot-spoty są pożądane głównie poza granicami kraju, gdy dostęp do danych mobilnych jest ograniczony bądź zbyt kosztowny.

Ostrożnie z otwartą siecią

Reklama

Eksperci od cyberbezpieczeństwa pokazują jak w praktyce osoba trzecia może otworzyć spreparowaną odpowiednio otwartą sieć wi-fi i kraść dane. Podłączając się do niej nieświadomie otwieramy swoje telefony i komputery dla oszustów. Mogą oni przeglądać aktywności, a także przechwycić wpisywane dane i hasła. Nawet do bankowości mobilnej. Dlatego jeśli już musimy logować się do bankowości mobilnej przez aplikację nie róbmy tego na darmowych, otwartych hot-spotach.

Warto także proces autoryzacji poszerzyć o odcisk palca lub skanowanie twarzy, a nie wyłącznie kod PIN. W sytuacji, gdy niezbędne jest częste sprawdzanie rachunku bankowego poza bezpieczną siecią, warto także pomyśleć o usłudze VPN, która szyfruje dane przez co są one niedostępne dla osób trzecich.

Żeby uchronić się przed wyciekiem danych najlepiej w ogóle nie korzystać z otwartych wi-fi. Jeśli już jest to niezbędne, to zachowajmy maksymalną ostrożność. Nie ściągajmy żadnych plików, nie otwierajmy załączników, a czas "bycia w sieci" ograniczmy do minimum. Nie logujmy się też do aplikacji mobilnych banku. Publiczna sieć wi-fi to otwarte drzwi do wszystkich danych przechowywanych na telefonie czy komputerze.

Ogranicz zaufanie

Dobrym rozwiązaniem jest również zrezygnowanie z logowania do banku na komputerach, które nie należą do nas, np. korzystając z kafejek internetowych lub stanowisk w bibliotece.

Nie mamy pewności, kto siedział przed nami przy danym komputerze, czy nie ma zainstalowanego na nim oprogramowania śledzącego nasze ruchy w sieci, o których może nie wiedzieć nawet właściciel. Do konta logujemy się zawsze z domu (warto także własne wi-fi odpowiednio zabezpieczyć), lub z telefonu podłączonego pod dane mobilne.

Sposobów jest kilka: e-mail z linkiem, który przenosi na stronę, gdzie musimy wpisać kod, by odblokować dostęp do konta; e-mail z ukrytą informacją od banku, która będzie widoczna dopiero jak wpiszesz kod; e-mail z prośbą o uaktualnienie danych, itp.

Żeby jednak ukraść pieniądze potrzebują - za sprawą dwustopniowej autoryzacji - jeszcze hasło potwierdzające transakcję. Chronić się przed tym można w bardzo prosty sposób - czytać SMS-y, które przychodzą od banku, a nie jedynie bez zastanowienia przepisywać zawarty tam kod. To o tyle ważne, że zdefiniowanie odbiorcy w koncie pozwoli złodziejom, już bez kolejnych SMS-ów, wyczyścić rachunek ze wszystkich pieniędzy.

Warto również pamiętać, że bank nigdy nie prosi swoich klientów via e-mail, czy via SMS o podanie hasła do bankowości internetowej.

Skanowanie karty wciąż działa

Chociaż płatności mobilne i internetowe stale zyskują na popularności, to niekiedy niezbędne jest skorzystanie z karty płatniczej i wypłata gotówki w bankomacie. To tworzy zaś - wciąż jeszcze - możliwości na zeskanowanie naszej karty przez złodziei, którzy od wielu już lat nieprzerwanie korzystają z tego sposobu. To nic innego jak skimming, czyli nielegalne zeskanowanie zawartości paska magnetycznego umieszczonego na karcie. Fakt, że coraz więcej kart korzysta z rozwiązań polegających na wbudowaniu w nie chipu, zmniejsza skalę i popularność skimmingu. Nie oznacza to jednak, że całkowicie wyeliminuje precedens. Wciąż jeszcze, większość kart ma wbudowane oba mechanizmy. Jak to działa? W bankomacie - na początek - zainstalowano odpowiednie narzędzia, które mają na celu zeskanowanie karty (nałożone w miejscu, w którym wsuwamy kartę), jak i pozyskanie kodu PIN (nakładka na klawiaturę). Skan karty zgrywany jest następnie na biały plastik, a pozyskany kod - służy do wypłaty pieniędzy. Pozyskanie danych z karty jest oczywiście możliwe też w innych urządzeniach niż bankomat, chociaż - w terminalach na stacji paliw, w sklepie czy restauracji - jest to o wiele trudniejsze. 

Czy można się przed tym uchronić? Oczywiście, chociaż mając na uwadze, że pieniądze wypłacamy najczęściej w sposób automatyczny, to zapominamy o podstawowych środkach bezpieczeństwa. Tym samym, zawsze sprawdźmy czy na urządzeniu nie ma dodatkowych nakładek, niepasujących elementów, czy nie odstają poszczególne części. Zamiast korzystać z bankomatów na otwartej przestrzeni, można rozważyć użycie tych umieszczonych w oddziałach banków. Najprostszym sposobem na ochronę PIN-u jest zaś zakrywanie klawiatury i upewnienie się, że nikt nie próbuje za nami podejrzeć wpisywanego kodu. Rozwiązaniem może być także skorzystanie z wypłaty pieniędzy przy pomocy telefonu, np. kodem BLIK.

Gdy zeskanowano mi kartę

Jeśli zauważyliśmy coś nietypowego, po pierwsze zgłośmy sprawę do banku. Po drugie zablokujmy kartę, by minimalizować ryzyko. Możemy to zrobić w oddziale, zdalnie np. przez aplikację mobilną, na stronie dokumentyzastrzezone.pl albo dzwoniąc pod uniwersalny numer +48 828 828 828. Warto także pamiętać o zablokowaniu karty, gdy zostanie nam skradziony telefon lub ją zgubimy. W takich sytuacja - najszybciej jak to możliwe - poinformujmy też bank.

Może się przecież zdarzyć, że nie zareagujemy dostatecznie szybko i pieniądze zaczną znikać z naszego konta. Zgodnie z ustawą o usługach płatniczych, w przypadku nieautoryzowanej transakcji, będącej skutkiem utraty lub kradzieży instrumentu płatniczego - nasza odpowiedzialność ograniczona jest do 150 euro. Resztę kwoty zwróci nam bank. W przypadku nieautoryzowanych transakcji zbliżeniowych do 50 euro, zgodnie z rekomendacjami NBP.

kp

Dowiedz się więcej na temat: pieniądze | płatności
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy

Partnerzy